Staję się dewotką.
Od wczoraj.
Drażnią mnie słoniki na szczęście. A najbardziej te z trąbami uniesionymi do góry.
Podobno te przynoszą więcej szczęścia. Podobno.
Przeszkadza mi, gdy odpukuje się w niemalowane. Bo to na pewno pomoże. A jak nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi. Najlepiej jednak nosić coś czerwonego. Ochroni przed złymi urokami. Przecież wszyscy tak robią. Więc musi działać. Ale jednak „tfu, tfu, żeby nie zapeszyć”. Licho nie śpi.
tekst: Młoda Dewotka
Czytaj więcej w listopadowym numerze miesięcznika „Ogień Jezusa”